środa, 8 sierpnia 2012

Rozmyślania o samobójcach Yuu Andou.~

Moja Yuu(XD) napisała  swoje rozważania na temat samobójców. Idealnie uwzględniła wszystko co o tym sądze i myślę że sądzi też większość z wam.. wiem że nie ta tematyka ale musiałam się z Wami tym podzielić kochani, to jest naprawdę naprawdę naprawdę dobre. O ile nie genialne.
Więc tak, zacznijmy od początku. Czym jest samobójstwo? Samobójstwo jest odebraniem sobie życia. Zakończeniem żywota własnymi rękoma. Określiłaś niedawno ludzi jako "najsilniejszych z najsłabszych", podobnie ja mogę określić samobójców . Najodważniejsi z tchórzliwych. Nie mogę się tu do końca zdecydować na jedno, tak więc może wyjaśnie to po kolei.
Czemu ci ludzie są w mojej opinii odważni? Łatwo jest się tego domyślić. Potrafią przełamać instynkt samozachowawczy, targnąć się na swoje życie mimo iż nie mają pojęcia co czeka ich po drugiej stronie. Jeśli wierzyć religii mogą trafić do jakiejś pośmiertnej bożej gehenny bądź , jak to jest w przypadku chrześcijaństwa do piekła, nieba, bądź czyścca . Gdziekolwiek nie skieruje ich religia, nie mają żadnej pewności czy po śmierci ... istnieje cokolwiek.Mogą zwyczajnie zgasnąć i nie odrodzić się już nigdy.  Wiele osób np. po śmierci klinicznej opowiada o tym, że w chwili zgonu "wypływali" ze swojego ciała, opuszczali ziemską powłokę by móc egzystować jako byt wyższy ... inny.
Często też, jest mowa o tym, że na drugą stronę przeprowadzały ich duchy zmarłych,bliskich im osób. Załóżmy jednak, że nie jest to prawdą. W końcu żaden z nas nie powstał z martwych , tak, by móc o tym opowiedzieć innym. Nie mamy żadnej gwarancji na życie pośmiertne ... nie mamy o nim żadnego pojęcia, a mimo to samobójcy przełamują strach i robią ten jeden jedyny krok, krok w nicość... W nieznane. Dlatego są dla mnie odważni.
Szukając o tym informacji w internecie natrafiłam na ankietę : czy śmierć przez samobójstwo jest dla was oznaką :
odwagi wobec śmierci , czy tchórzostwa wobec życia.
Zajmijmy się więc teraz tchórzostwem. Nazwałam samobójców tak a nie inaczej, mając w tym konkretny powód. Samobójcy są tchórzami. Nie potrafią stawić czoła życiu, nie potrafią poszukać pomocy ... Nie potrafią się z tego wyrwać gdy już się w to zagłębią. Można tu rozmyślać oczywiście o chorobie psychicznej, jednak często jest tak , że sami wybierają śmierć jako najprostsze rozwiązanie, nawet jeśli da im się szansę, pomoc ... Czasem jest po prostu za późno jednak to wszystko nie zmienia faktu, że tchórzą w pewien sposób przed życiem. Wolą je poświęcić licząc na otrzymanie spokoju, niż zmobilizować siły do działania.
Tak więc samobójcy są dla mnie z jednej strony tchórzliwi, bo uciekają od życia, a z drugiej strony cholernie odważni bo poświęcają najcenniejszą rzecz jaką tylko mogli otrzymać, nie mając gwarancji że po tym czynie będą  jeszcze w ogóle istnieli ... nieważne w jakiej formie. Gwarancji nie posiadają. I za to ich po części podziwiam.
Dalej... Przeglądając sieć trafiłam na coś bardzo ciekawego, a mianowicie na na austriackiego suicydologa i jego teorię na temat  samobójców.
Mężczyzna nazwiskiem Ringel po przebadaniu 475 przypadków samobójstw usiłowanych, wypracował teorię według której przyszłego samobójcę można z łatwością rozpoznać. Stwierdził, że przeważająca część przyszłych samobójstw (ponad 80%) jest poprzedzona wystąpieniem szczególnych zachowań i sygnałów.
Ringel wyabstrachował trzy czynniki składające się na syndrom presuicydalny :
- zawężenie świadomości,
- zahamowanie agresji i jej ukierunkowanie na siebie,
- myśli i wyobrażenia samobójcze.
Pierwszy z czynników polega na tym, że człowiek chory nie dostrzega żadnych alternatywnych form rozwiązania problemu z którym się zmaga.  Nawet z najgłębszej depresji da się wyjść jeśli widzi się choć nikłe świtełko w tunelu, samobójcy takowego światełka nie dostrzegają.
Zawężenie świadomości może objawiać się jednak na wielu płaszczyznach:
odcięciu się od kontaktów z innymi, usztywnieniu procesów poznawczych, poczuciu ciągłej beznadziei, zawężeniu świata wartości (to co kiedyś było ważne, przestaje się całkowicie liczyć dla człowieka).
Według Ringla, osoby znajdujące się w najbliższym otoczeniu przyszłego "zamachowca", o ile nie zauważą syndromu pierwszego, tak syndrom trzeci zauważyć już powinni. Mowa tu o fantazjach samobójczych, myślach etc. z którymi natychmiast trzeba udać się do psychoanalityka (pod warunkiem, że fantazje są prawdą, a nie zwyczajnym szantażem emocjonalnym). Dzięki szybkiej pomocy chory może mieć szansę na wyjście z tego destrukcyjnego stanu.
W dalszej części pozwolę sobie przytoczyć część artykułu na temat syndromu presuicydalnego.
~~
Opisując osobę z syndromem presuicydalnym (według E.Ringel’a) należy zwrócić uwagę na cechy, które występują w większości przypadków tj.:
-zawężenie sytuacyjne,
-zawężenie dynamiczne,
-zawężenie stosunków społecznych,
-zawężenie świata wartości,
-napięcie i agresja,
-fantazje samobójcze.
Zawężenie sytuacyjne.
Osoba, która znajduje się w sytuacji presuicydalnej nie widzi rozwiązania swojego trudnego położenia. Nie widzi innych, dopuszczalnych alternatyw rozwiązań. Nie jest w stanie przyjrzeć się swemu położeniu z metapoziomu. Nie jest w stanie nic zmienić. Przeżywa poczucie osamotnienia, osaczenia, bezradności. Takie zawężenie może nastąpić na skutek:
-uwarunkowania sytuacyjnego (np. nieuleczalna choroba)
-wyników własnego postępowania (np. Hitler w okrążonym Reichstagu)
-własnych wyobrażeń na temat potencjalnego zagrożenia (np. lęk przed nawrotem choroby nowotworowej)
Zawężenie dynamiczne.
Osoba w sytuacji presuicydalnej doświadcza działania sił, które pchają ją do samobójstwa. Jej nastrój, wyobrażenia, uczucia pogrążone są w pesymizmie (widzenie świata przez czarne okulary). Zawężone są możliwości fantazji człowieka i nadwerężone jego siły napędowe. Osoba ta przeżywa silny lęk. Boi się siebie, boi się życia, boi się innych, boi się działania. Zawężenie dynamiczne można porównać do sił pokonujących grawitację. Siły te pokonują instynkt samozachowawczy człowieka. Sama osoba w tej sytuacji nie jest w stanie tej siły przezwyciężyć.
Zawężenie stosunków międzyludzkich.
Osoba w sytuacji presuicudalnej izoluje się od starych przyjaciół, od znajomych (czasami śmierć starego człowieka spostrzegana jest po kilku dniach). Zmniejsza ilościowo kontakty z ludźmi. Stopniowo w jej najbliższym otoczeniu jest coraz mniej bliskich osób. W krańcowej sytuacji często „czepia się” jednej osoby jak ostatniej deski ratunku. Kontakty z ludźmi jeśli są, są zdewaluowane. Relacje są powierzchowne, nie dotyczą rzeczy ważnych, osobistych. Ograniczają się do zdawkowego pozdrowienia i rozmowy o nieistotnych sprawach. Osoba taka nie jest zdolna do kształtowania nowych, prawdziwych powiązań.
Zawężenie świata wartości.
Osoba w sytuacji presuicydalnej przeżywa brak poczucia wartości w niektórych dziedzinach życia. Brak jej zainteresowań, hobby. Brak jej ustalenia hierarchii ważności spraw, którymi się jeszcze zajmuje. Wartości przez nią wyznawane ulegają dewaluacji. Spłycają się. Nie jest w stanie bronić ich. Wpływa to znacząco na jej własny obraz siebie, na poczucie własnej wartości. Osoba w takiej sytuacji kieruje się często subiektywnymi ocenami. Są one różne od ogólnie przyjętych wartości w społeczeństwie. Przez to następuje jeszcze większa jej izolacja od społeczności w której żyje. Często osoba taka wchodzi w rolę niepełno wartościowego outsidera, dziwaka.
Napięcie.
Osoba w sytuacji presuicydalnej przeżywa bardzo silne napięcie, które często prowadzi do agresji. Jest ona kierowana początkowo na najbliższe osoby następnie na siebie. Zwrot agresji przeciwko sobie wiąże się z następującymi warunkami:
-w człowieku muszą powstać pokłady bardzo silnej agresji,
-odreagowanie jej na zewnątrz musi być uniemożliwione przez czynniki wewnętrzne (zahamowanie tej osoby) lub czynniki zewnętrzne (stosunki kulturowe, normy cywilizacyjne).
Fantazje samobójcze.
Osoba w sytuacji presuicydalnej zaczyna fantazjować na temat swojej śmierci. Myślenie to ma charakter przekształcający cel w rzeczywistość. Celem staje się samobójstwo. Początkowo niewinne myśli o samobójstwie, dające możliwość rozładowania napięcia w trudnej sytuacji, nabierają charakteru samodzielnych bytów. Stają się natrętnym, obezwładniającym myśleniem. Fantazje samobójcze przechodzą przez trzy etapy:
-pierwszy to wyobrażenia bycia martwym (fantazje nie dotyczą samej śmierci, ale bycia martwym, który czuje smak zemsty nad tymi, co go opłakują) na tym etapie śmierć jest zjawiskiem odwracalnym,
-drugi to wyobrażenia podniesienia na siebie ręki bez konkretnych planów samobójstwa,
-trzeci to faza najwyższego zagrożenia gdzie samobójstwo bywa bardzo szczegółowo zaplanowane.

Przejdźmy dalej. Jak już mówiłam starałam się rozpatrywać ten temat z różnych stron, a co za tym idzie wpisywałam w wyszukiwarkę doprawdy przeróżnie formowane hasła.
Jedna z opinii wydała mi się niezwykle intrygująca i sądzę że jest warta poświęcenia jej chwili uwagi.

Z punktu widzenia osoby wierzącej życie to dar od boga, na tyle wspaniały, że należy mu się przez całe jego trwanie odwdzięczać.
Wyobraź sobie, że jesteś właścicielką najlepszej fabryki zabawek, dajesz przypadkowej osobie jeden ze swoich najwspanialszych produktów, z mnóstwem przeróżnych możliwości, z którego jesteś niewiarygodnie dumna. Określasz jak ma się nim bawić, czujesz się na tyle hojna, miłosierna i wspaniałomyślna, że przecież możesz ustalić zasady, a ona musi się do nich dostosować. Mówisz, że jeżeli tylko będzie posłuszna, dostanie do zabawki wiele akcesoriów, a Ty pomożesz w odkryciu jej najlepszych możliwości. Nagle dowiadujesz się, że owa osoba zniszczyła zabawkę. Ten hojny, bezinteresowny podarunek od Ciebie.
Tak właśnie wygląda samobójstwo.       ~ Venefico

Bóg jest podobno dobry. A więc nie wierzę, by mógł zsyłać samobójców do piekła. Zabijają się ludzie, którzy naprawdę bardzo, bardzo cierpią, często są w depresji, a to przecież choroba. On nie może karać za chorobę. Jeśli istnieje, i jeśli wierzyć w to, co napisano w Biblii - jest sprawiedliwy i tego nie robi.
Jeśli porównać życie do zabawki (jak zrobiła to osoba przede mną): wyobraź sobie, że to właśnie Ty ją otrzymałeś. Ale ktoś przychodzi i po prostu ją niszczy, obcina jej włosy, maluje twarz, wydłubuje oczy, odrywa ręce. Kochałeś ją, ale nie wytrzymujesz tego i w końcu zrezygnowany ją wyrzucasz. Tym jest samobójstwo.     ~Ophélie

Jeśli tak na to spojrzeć, sądzę że bardziej zgadzam się z opinią tej drugiej osoby.  Człowiek nie zrezygnowałby przecież z życia gdyby nie był do tego zmuszony, gdyby nie miał do tego konkretnych  podstaw.
Toć najczęstszym powodem dla którego ludzie popadają w depresję jest otoczenie. Nie zawsze, jednak w większości przypadków. Czują się odrzuceni, nierozumiani, szykanowani ... Oczywistym jest, że w końcu nie wytrzymują, bezradnie egzystując w tym gównie w jakim się znaleźli. Niemo wołając o pomoc, która wbrew pozorom nie nadchodzi.
Bądź nadchodzi, ale dopiero wtedy, gdy jest już na nią za późno. Nie dostrzegamy jak ludzie wokół nas się zmieniają, nie dostrzegamy bądź też nie chcemy dostrzegać ich problemów. Czym w końcu jest smutny uśmiech, odwołane spotkanie czy choćby bezradność widoczna na twarzy człowieka, który się stacza. Świat pędzi, my pędzimy w pośpiechu zapominając o cesze, którą tak się szczycimy, o człowieczeństwie.
Innaczej sprawa wygląda oczywiście, jeśli siłą napędową depresji jest na przykład ciężka choroba, śmierć bliskiej osoby, kalectwo bądź niepowodzenie w życiu. Przyczyny mogą być różne... jednak każda z nich sprowadza się do ludzi. Do nas ... Być może w tym momencie obarczam społeczeństwo winą za śmierć kilku osób, jednak sądzę, że gdybyśmy wyciągali do takich ludzi rękę, gdybyśmy starali się ich zrozumieć, pomóc im ... Umm... To zmieniłoby postać rzeczy.

Wracając do mojej opinii na temat samobójstwa. Sądzę, że nigdy do końca nie zdecyduję się na jedno, trafne stanowisko. Samobójcy na zawsze pozostaną dla mnie "najodważniejszymi z tchórzliwych" i zawsze będę w jakiś chory sposób podziwiać ich za to, na co się decydują, nawet jeśli jest to tylko odruchem przeżartego depresją umysłu.
Co nie zmienia oczywiście faktu, że życie jest,było i będzie dla mnie wartością i bezczeszczenie go w taki sposób, w mojej głowie kryje się pod hasłami "barbarzyństwo/głupota". Życie jako najcenniejszy z darów, pownieniem być przez nas szanowany i pielęgnowany....

~~
Ach, ten chaos w mojej głowie.  '3'
~ YUU

1 komentarz:

  1. Boziu ja sie rozpisałaś! ale przyznaje fajnie ,ze poruszasz takie tematy.

    OdpowiedzUsuń